Nie mam czasu...
Ostatnio kompletnie nie mam czasu na cos takiego jak pisanie bloga ;-) , a jako że mam tutaj takie zaległości to też mi się poprostu chyba nie chce. Po powrocie z pracy "chłonę" dzieci i one mnie i też porobiło się tak, że one za późno chodzą spać - zdecydowanie, w końcu są jeszcze małe. Proces usypiania przeciąga się w nieskończoność i zazwyczaj wygląda to tak, że albo zasnę w ich pokoju z nimi albo o tej 23 już nie mam siły i ochoty na to, żeby cokolwiek jeszcze dla siebie zrobić-wybieram sen. Marzy mi się taka sytuacja: "dzieci proszę iść na górę się umyć i proszę iść spać ", a one zgodnie i bez oporów to uczynią, z uśmiechem na buzi i powiedzą :"dobrze kochana mamusiu - dobranoc ;)" Wiem - rozpędziłam się i za dużo wymagam.
Poza tym buzie im się nie zamykają, "kłapią"non stop, a jak wracamy i wchodzimy do drzwi to zadają pytania z prędkością karabinu maszynowego, nie znam odpowiedzi, nie zdąrze pomyśleć, a tutaj 4 następne pytania od Oli i 4 inne od Karolci, relacjonują cały dzień. Nie wiem kiedy to się stało, ale one już od dłuższego czasu mówią wszystko , złożonymi zdaniami. Znają już niektóre litery, cyfry, liczą , parę słówek po angielsku też zapamiętały i szpanują - czas leci jednym słowem. Żeby tylko chodziły jeszcze wczesniej spać ...